JUSTYNA DUCKA jako

Podarunek z Dalekiego Wschodu

PODARUNEK Z DALEKIEGO WSCHODU

Empire, ok. 1807r.

Justyna Ducka

Aktorka

Ula: Bardzo długo się zastanawiałam jak uchwycić Europę zainspirowaną orientem. Chińskie elementy w królewskich ogrodach historycznych zawsze mnie zachwycały i wzbudzały moją ciekawość: wspaniałe chińskie lampiony czy ogród chiński w Łazienkach Królewskich. Te elementy zawsze były dla mnie nie tylko zaskakujące, ale też bardzo zapamiętywalne. Dlatego uznałam, że muszę tę kwestię poruszyć w naszym projekcie. Z czasem dowiedziałam się, że moda na chinoiserie opanowała całą Europę, uwielbiano chińską ceramikę, wzornictwo i malarstwo. W naszym projekcie ograniczamy się do terenów Europy i bardzo brakowało mi w nim ogrodów chińskich. Styl Chinoiserie okazał się idealnym wypełnieniem tej luki. Justyna symbolizuje europejską młodą dziewczynę, która otrzymała w prezencie chiński statek wypełniony po brzegi kwiatami orientu. Niebieski statek i różowy kostium naszej bohaterki stanowią odrębne, a jednocześnie idealnie uzupełniające się elementy fotografii.

Scenografia i kostium: Suknia naszej postaci w całości wykonałam z papieru. Papierowe falbanki wszywałam przez wiele godzin, tak aby nadać im formę koronkowej sukienki lalek z XIX wieku. Peonie wykonałam z tego samego, ręcznie formowanego papieru. Natomiast statek zdobiony jest ręcznie robionymi materiałowymi wisteriami, bambusami oraz lotosami, które wykonałam z papieru. Żagle zdobi kwitnąca, trójwymiarowa wiśnia, której gałązki wykonałam z ręcznie formowanych chusteczek papierowych,wikolu oraz ręcznie malowanej tkaniny.

Kostium symbolizuje typową dla XVII, XVIII i XIX wieku fascynację Europejczyków orientem.
Rośliny: wisteria, lotos, wiśnia, peonie.
Miejsce sesji zdjęciowej: studio.

Jola: "Budujemy statek"-oznajmił Ula. "Hm"-pomyślałam najbardziej dyplomatycznie jak tylko umiałam. I to byłoby na tyle w kwestii mojego wkładu scenograficznego w tę sesję. Cieszyłam się, że Ula ma wizję kompleksową sesji, ja do ostatniej chwili nie miałam pojęcia jak miałaby wyglądać całość. W przypadku tej sesji moja wizja łącznie z intuicją spały niczym misie bieszczadzkie. W dniu sesji na plan wparował....statek. Udekorowany wisterią statek! Nie mam pewności czy mogę wspomnieć co posłużyło za szkielet owej konstrukcji, ale chyba powinnam, bo to majstersztyk i absolutna wirtuozeria scenograficzna. Otóż, za szkielet posłużyła... wanienka dziecięca.

Fotografie: